wabene |
Wysłany: Pon 0:00, 16 Paź 2006 Temat postu: WSI I OBIEKTYWNE MEDIA ????? |
|
WSI na wizji !!!!!!
Milan Subotić, sekretarz programowy TVN, współpracował z WSI, a wcześniej z wojskowymi służbami PRL - wynika z ustaleń komisji weryfikacyjnej WSI. Subotić doradza przy akceptacji programów publicystycznych TVN. Jednym z nich jest program „Teraz My”. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, późniejszy szef WSI, a następnie współpracownik Andrzeja Leppera.
Jak ustaliła komisja, Subotić współpracował z wojskowymi służbami w czasach PRL – od 1984 roku. w III RP, od około 1993 r., był współpracownikiem WSI. Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, były szef WSI, później związany z Samoobroną i Andrzejem Lepperem. Niemal dokładnie miesiąc temu prokuratura postawiła Malejczykowi zarzut przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Chodzi o głośne śledztwo dotyczące nielegalnego handlu bronią.
Według naszych informatorów Konstanty Malejczyk na kilka dni przed programem „Teraz My” spotkał się z posłem Samoobrony Januszem Maksymiukiem, dyrektorem Biura Krajowego tej partii, byłym członkiem PZPR i SLD. To Maksymiuk przyznał się później do zorganizowania prowokacji, a dziennikarze TVN publicznie stwierdzili, że zgłosili się w sprawie jej przygotowania do Maksymiuka.
Subotić: od „Dziennika telewizyjnego” do klubu Dekadent
Milan Subotić w „Dzienniku Telewizyjnym” pojawił się po tym, jak w wyniku weryfikacji po 13 grudnia 1981 r. wyrzuceni zostali z TVP negatywnie zweryfikowani dziennikarze. - Mówiliśmy na nich „desant”. To była grupa ludzi cieszących się stuprocentowym zaufaniem generała Jaruzelskiego - mówi były dziennikarz TVP. - Pamiętam, że był w „Dzienniku telewizyjnym” w czasie procesu morderców księdza Jerzego Popiełuszki - wspomina inny.
W latach 90. były wydawca DTV został szefem Teleexpressu. W 1996 r., gdy Subotić kierował redakcją Teleexpressu, doszło do głośnego skandalu - dziennikarze tego programu bawili się razem z gangsterami z mafii pruszkowskiej na imprezie w klubie Dekadent. Jak opisywała prasa, w imprezie udział wzięli m.in. „Zbynek”, „Masa” oraz osoba przedstawiana jako „szef Pruszkowa”.
Były dziennikarz Teleexpressu Krzysztof Spiechowicz tak przedstawiał te zdarzenia: „Robiłem zdjęcia kolegom z redakcji. Jedyną osobą z Teleexpressu, która nie zgodziła się na zrobienie zdjęcia, był mój szef Milan Subotić. Potem jednak szef TAI Jacek Bochenek przez mikrofon zabronił mi robić zdjęcia mówiąc: «Na sali są panowie, którzy sobie tego nie życzą»” (GW, 26.07.1996).
Atmosfera wokół Suboticia w TVP gęstniała. Wtedy przeniósł się do powstającej właśnie TVN, gdzie odegrał dużą rolę przy tworzeniu od podstaw tej stacji. Reporter Grzegorz Kajdanowicz tak opowiada o tym na stronie tvn.tivi.pl: „Podczas studiów na Wydziale Dziennikarstwa UW zacząłem współpracę z redakcją Teleexpressu w TVP. Po czterech latach mój ówczesny szef Milan Subotic dostał propozycję objęcia funkcji szefa Faktów w nowo tworzącej się Telewizji TVN. Zaproponował mi, bym przeszedł do Faktów”.
Obecnie Subotić jest sekretarzem programowym TVN. To bardzo ważna funkcja - bierze on udział w kolaudacjach programów publicystycznych. Często zabiera w czasie ich trwania głos i wpływa na ich ostateczny kształt.
Subotić wywodzi się z rodziny jugosłowiańskich komunistów, którzy w 1948 r., po konflikcie pomiędzy Tito i Stalinem, opowiedzieli się po stronie Stalina. Przebywająca w PRL kilkudziesięcioosobowa grupa Jugosłowian, w tym dyplomatów, postanowiła wówczas u nas pozostać. Niektórzy pracowali w służbach specjalnych i cenzurze.
Malejczyk: od obiadu drawskiego do Samoobrony
Generał Konstanty Malejczyk, oficer prowadzący Suboticia, to jeden z ważniejszych oficerów WSI w latach 80., którego nazwisko pada w kontekście najpoważniejszych afer związanych z tymi służbami i ich ingerencją w politykę. Malejczyk od 1970 r. był oficerem wywiadu wojskowego PRL. Potem trafił do WSI. W latach 1994–1996 był szefem tych służb.
O roli Malejczyka w słynnym obiedzie drawskim tak pisał postkomunistyczny „Przegląd”: „Wilecki z Malejczykiem należeli do najważniejszych kucharzy przygotowujących słynny «obiad drawski». Byli w tę aferę zanurzeni po epolety. Byli najbliższymi stronnikami Wałęsy prącego do pełni władzy w Polsce. Jeden z najważniejszych celów na tej drodze stanowiło wyjęcie spod władzy i kontroli ministra obrony narodowej - wówczas Piotra Kołodziejczyka - Wojskowych Służb Informacyjnych i podporządkowanie ich szefowi Sztabu Generalnego” (17.12.2001).
O tym, że Malejczyk pojawił się w otoczeniu Andrzeja Leppera, pisaliśmy wielokrotnie. Naszą informację potwierdziły także inne media, m.in. „Gazeta Wyborcza”, „Rzeczpospolita”, „Newsweek” i „Przegląd”.
Miesiąc temu Wojskowa Prokuratura Okręgowa w Warszawie postawiła Malejczykowi zarzuty. Dotyczą one przekroczenia uprawnień lub niedopełnienia obowiązków w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. Sprawa dotyczy słynnej afery związanej z handlem bronią. O udziale WSI w tym handlu prasa informowała w 2001 r., opisując nielegalne operacje prowadzone w latach 1992–1996 przy udziale oficerów i współpracowników WSI. Broń z polskich magazynów miała trafiać za pośrednictwem cywilnych firm do państw objętych embargiem ONZ - Chorwacji, Somalii i Sudanu, oraz do przestępców działających w Polsce i innych krajach, w tym do rosyjskiej mafii. Aferę wykryli w 1996 r. celnicy w Estonii, przez którą przerzucano broń, przechwytując na przejściu granicznym z Łotwą 1600 pistoletów. Przed sądem – najpierw w Gdańsku, teraz w Warszawie - toczy się od 2000 r. tajny proces sześciu osób kierujących polskimi spółkami.
Malejczyk to niejedyny były oficer WSI w otoczeniu Leppera - jego doradcą jest Marek Mackiewicz, były szef kontrwywiadu WSI. Pojawia się tam też kontradmirał Kazimierz Głowacki (w wywiadzie od 1968 r., szef WSI w latach 1996–1997).
Operacja „Ren”
Telewizja TVN ma na swoim koncie wiele osiągnięć - m.in. świetne materiały śledcze w programach „Uwaga!” czy „Superwizjer”, a także znakomitą przez lata TVN 24, która jednak ostatnio coraz bardziej przypomina propagandowe „Fakty”.
Jednak postkomunistyczny rodowód jej szefów nie ulega wątpliwości i daje o sobie znać w decydujących momentach. Założyciele telewizji to Mariusz Walter, były dziennikarz TVP od 1963 r. i były członek PZPR, oraz Jan Wejchert, dziś jeden z listy najbogatszych Polaków, który karierę biznesową zaczął w firmie polonijnej.
Wejchert w 1976 r. otworzył w PRL filię niemieckiej firmy handlowej Konsuprod. Było to pierwsze przedstawicielstwo zachodnioniemieckiej firmy w PRL. Jego powstanie było możliwe, bo w latach 70. Edward Gierek i kanclerz Niemiec Helmut Schmidt doprowadzili do zbliżenia w stosunkach PRL i RFN. Porozumieli się m.in. w sprawie współpracy gospodarczej. W efekcie powstało kilkadziesiąt polsko-niemieckich firm. - Jednocześnie Departament II MSW rozpoczął operację „Ren”, czyli zabezpieczenie kontrwywiadowcze ich działalności - mówi Antoni Dudek, historyk z IPN. - Nie ma żadnych wątpliwości, że firma Konsuprod musiała podlegać tzw. zabepieczeniu kontrwywiadowczemu.
Romuald Szperliński, szef Wielkopolskiego Klubu Kapitału, tak opowiadał na łamach „GP” o przywilejach firm polonijnych: „Przywileje wynikające z bycia w izbie polegały na tym, że mieliśmy samochód na zielonej rejestracji, co pozwalało kupować paliwo bez kartek i ograniczeń. Mogliśmy otrzymać też stałe paszporty, których nie trzeba było zwracać” (19.11.2004). Nadzór nad firmami polonijnymi sprawowała Polsko-Polonijna Izba Przemysłowo-Handlowa Inter-Polcom. Jednym z jej prezesów był Jan Kulczyk.
ITI rodem z PRL
Mariusz Walter pracował w centrali TVP od 1963 r. w latach 60. był autorem popularnego programu „Turniej Miast”. Należał do najpopularniejszych postaci telewizyjnych epoki Gierka, a to dzięki Studio 2 - programowi rozrywkowo-publicystycznemu, bardziej „luzackiemu” niż reszta. Redakcja Studio 2 powołana została przez osławionego prezesa Macieja Szczepańskiego według pomysłu Waltera, który został jej redaktorem naczelnym.
Walter z TVP odszedł w 1982 r. Mówił o tym na łamach pisma „Eurovip”: „To nie tak, że musiałem odejść. Nikt z telewizji mnie nie wyrzucił. Sam odszedłem. Miałem tzw. rozmowę weryfikacyjną, po której padł wniosek, że nie mogę pełnić żadnej funkcji kierowniczej. Jerzy Bajdor, który był przewodniczącym komisji weryfikacyjnej, napisał votum separatum”. Jak wspominał Walter, odszedł z TVP, bo nie dało się tam pracować.
Rozpoczął wówczas biznesową współpracę z Wejchertem. „Zaczęliśmy od stwarzania własnej firmy, która zajmowała się m.in. importem pierwszych magnetowidów do Polski. Wejchert, który zdobył przedstawicielstwo Hitachi, cały czas namawiał mnie, żebym wrócił do tego, co najlepiej potrafię robić. Równolegle ucząc się biznesu, zająłem się reklamą. Wówczas nie było jeszcze reklamy telewizyjnej. Byliśmy pierwszą firmą robiącą spoty reklamowe. I tak się zaczęło to rozwijać” – wspominał Walter.
Firma ITI, obecny właściciel TVN, powstała w roku 1984. W PRL zajmowała się m.in. dystrybucją sprzętu wideo, kaset wideo, usług reklamowych oraz produkcją przekąsek i polepszaczy do pieczywa.
Ulubione damy w talii Waltera
Postkomunistyczny rodowód szefostwa TVN wychodzi na jaw w kluczowych momentach. Wiarygodność swoich programów informacyjnych stacja poprawiła za czasów rządów Leszka Millera, kiedy to związała się z obozem „Gazety Wyborczej” i rzetelnie informowała o aferach związanych z politykami z otoczenia Millera.
Mariusz Walter związał się jednak z obozem Kwaśniewskiego. Gdy powszechnie sądzono, że na prezydenta kandydować będzie Jolanta Kwaśniewska, TVN zwolniła jej potencjalnego rywala Tomasza Lisa. Kilka lat wcześniej Walter był uczestnikiem wieczoru wyborczego Kwaśniewskiego. „Pojawiłem się, gdy pan prezydent był już wybrany. Po drugie, uważam, że szef stacji powinien chodzić wszędzie tam, gdzie go zapraszają, jeżeli są to ważne miejsca” - tłumaczył na łamach „Przekroju”. O Kwaśniewskiej mówił: „Trudno sobie wyobrazić lepszą Pierwszą Damę. Ta para nas reprezentuje bez zarzutu”.
Po odejściu Kwaśniewskiego TVN zaczął walczyć o poprawę jego wizerunku, poważnie nadwerężonego z powodu odkryć komisji śledczych, a w szczególności ułaskawienia Zbigniewa Sobotki. Do TVN Style trafiła żona byłego prezydenta Jolanta, zaś do programu „Taniec z gwiazdami” córka Aleksandra. „Fakty” zaś, kierowane przez Kamila Durczoka, byłą gwiazdę TVP Roberta Kwiatkowskiego, zaczęły bezpardonowo atakować rządy PiS.
Dzieci założycieli przejęły też oficjalnie władzę nad TVN - jej prezesem jest Piotr Walter, a jego zastępcą Łukasz Wejchert.
Katarzyna Hejke, Teresa Wójcik, Piotr Lisiewicz
Milan Subotić nie odpowiedział na nasze prośby o kontakt, mimo że wielokrotnie nagrywaliśmy mu się na sekretarkę. Jeden z dziennikarzy, znajomych Suboticia, poinformował nas, że sekretarz programowy TVN nie odbiera telefonów.
http://www.gazetapolska.pl/?module=content&article_id=1497
----------------------------------------------------------------------------------
Subotić umiał używać władzy - str.4
Piotr Lisiewicz
Milan Subotić trafił do TVP rekomendowany przez wojsko, należał do zawziętych wrogów lustracji, a jedną ze swych decyzji przyczynił się do dymisji niewygodnego dla postkomunistów szefa TVP. TVN, w której był sekretarzem programowym, nie chciała wyemitować w otrzymanej wersji filmu o księdzu Tadeuszu Isakowiczu-Zaleskim. Władze tej stacji były ostrzegane, z kim mają do czynienia – wynika z relacji dziennikarzy, którzy mieli okazję współpracować z bohaterem naszej publikacji. Wszyscy zgodni są co do jednego: Subotić bardzo inteligentnie używał swojej władzy.
W cieniu medialnej nagonki na „Gazetę Polską”, z którą mieliśmy do czynienia w ubiegłym tygodniu, głos zaczynają zabierać ci, których nasza publikacja nie zdziwiła. Przytaczamy dziś ich relacje.
Maciej Gawlikowski: władze TVN wiedziały
Jako pierwszy po naszej publikacji głos zabrał Maciej Gawlikowski, autor filmu „Zastraszyć księdza” o ks. Tadeuszu Isakowiczu-Zaleskim, którego wypowiedź na blogu internetowym wywołała gorącą dyskusję i trafiła do mediów.
Jak wspomina Gawlikowski, w maju 1992 r. widział teczkę personalną Milana Suboticia z TVP. – Wynikało z niej, że Subotić ma silne rekomendacje różnych wojskowych instytucji – wspomina. – Był początek stanu wojennego. Oni go kierowali do Dziennika Telewizyjnego dla wzmocnienia kadr robiących propagandę. Dla mnie jest to oczywisty dowód powiązań. Wymienia nazwiska dziennikarzy, których teczki oglądał: – Zapamiętałem dobrze te, które dotyczyły Suboticia, Samonia, Szepeluka, Pudełko-Kowalskiej i Sobieraja. W jednym tylko przypadku były zapisy dotyczące „wojskowych” powiązań, reszta to wierni słudzy PZPR. Dokładnie opisywali, często własnoręcznie, swoją walkę na najcięższym odcinku frontu ideologicznego.
Gawlikowski zetknął się niedawno z Suboticiem jako autor reportażu o IV Wydziale SB, który robił dla TVN. Musiał go dać do kolaudacji komisji, w której zasiadał Subotić. – Twierdziłem, że twórca propagandy stanu wojennego wysłany przez wojsko do DTV i facet z opinią agenta jest ostatnią osobą, która ma moralne prawo kolaudować filmy o ubekach – wspomina. Jak mówi, informował władze TVN o przeszłości sekretarza programowego stacji. – Rozmawiałem z Jarosławem Potaszem z zarządu TVN. Powiedział: nie, Milan nie będzie się czepiał, bo sam rozumie, że jest w dwuznacznej sytuacji. Świetnie znał jego przeszłość.
Problemem okazała się też emisja wspomnianego filmu o księdzu Zaleskim, który początkowo wyemitować miała TVN. – Proponowali, że zapłacą mi, ale nie puszczą go w dostarczonej formie. Miały zniknąć twarze ubeków i ich nazwiska, a film zostałby przez nich „skrócony” o kilkanaście minut. Gawlikowski zrezygnował i sprzedał film TVP.
Agnieszka Romaszewska: nienawidził lustracji
Agnieszka Romaszewska-Guzy, dziś zastępca dyrektora TV Polonia, poznała Suboticia, gdy przyszła do telewizji w latach 90. Jak wspomina, starsi dziennikarze ostrzegali przed nim młodszych, informując, że jest on związany z wojskówką.
– Kilku starszych dziennikarzy opowiadało też, że to Subotić sklejał taśmy z procesu morderców księdza Jerzego Popiełuszki. Jak relacjonowali, w pokoju, w którym to robił, było sztywne łącze do Torunia, gdzie odbywał się proces – wspomina Romaszewska. – O jego związkach z wojskiem też mówiło wiele osób i nie chodziło bynajmniej o zainteresowania militarne, których nie przejawiał. Był najbardziej cywilnym człowiekiem, jakiego można było sobie wyobrazić – wspomina.
Zastępca dyrektora TV Polonia pamięta też, że Subotić był zdecydowanym przeciwnikiem lustracji. – Reporterzy zajmujący się tym tematem nie mieli z nim lekko. Pamiętam, jak po nagraniu wypowiedzi atakującej Antoniego Macierewicza padło zdanie, że trzeba nagrać też wypowiedź drugiej strony. Usłyszeliśmy: po co pokazywać znów te jego kłamstwa? Jak wspomina inny dziennikarz TVP, Subotić domagał się, by koniecznie wyemitować informację, że w Czechach ktoś z powodu lustracji popełnił samobójstwo.
Jarosław Sellin: jak przez Suboticia odwołano szefa TVP
Z okresu pracy w TVP Suboticia pamięta też obecny wiceminister kultury Jarosław Sellin. Wspomina, że w 1992 r., tuż po obaleniu rządu Jana Olszewskiego, kiedy był dziennikarzem „Wiadomości”, Subotić jako wydawca tego programu wstrzymał emisję jego relacji z pierwszej konferencji prasowej premiera Waldemara Pawlaka.
Choć materiał był gotowy na pięć minut przed rozpoczęciem „Wiadomości” (co nie jest niczym szczególnym), nie ukazał się. – Była to oczywiście decyzja wydawcy, czyli Suboticia, który tłumaczył, że materiał przyszedł za późno i nie zdążył go zobaczyć. W efekcie pierwsza konferencja nowego premiera nie została wyemitowana – mówi Sellin. Konsekwencje – jak wspomina – były takie, iż Pawlak uznał, że telewizja go niegodnie potraktowała jako nowego premiera i odwołał ówczesnego prezesa TVP Zbigniewa Romaszewskiego, a nowy prezes odwołał z kolei szefa TAI Roberta Terentiewa.
– Konsekwencją niepuszczenia tego materiału przez Suboticia było odwołanie prezesa telewizji, który urzędował zaledwie kilka dni. Czyli, krótko mówiąc, z powodu jednego dziennikarskiego materiału zapadły dwie bardzo istotne decyzje polityczne – dodaje Sellin.
Jacek Łęski: inteligentny i umiejący użyć władzy
Także Jacek Łęski jako dziennikarz TAI współpracował z Suboticiem. – Był najinteligentniejszym z dziennikarzy wywodzących się z reżimowej telewizji. W żadnym razie nie był typem tępego ubeka. Jako redaktor z jednej strony był wymagający, z drugiej co jakiś czas używał swej władzy do wpływania na polityczną linię telewizji. Wiedział doskonale, jak można zakwestionować jakiś materiał, powołując się na argumenty warsztatowe.
Subotić potrafił źle traktować pracowników i na tym tle doszło do jego konfliktu z Jarosławem Gugałą. Ten interweniować miał w sprawie jego zwolnienia. Ale – jak wspomina Romaszewska – zrezygnował, mówiąc, że Subotić ma bardzo mocne kontakty.
Relację tę potwierdza inny były dziennikarz „Wiadomości”, który pracował z Suboticiem około dziesięciu lat. Dodaje, że rozmawiał na jego temat z kolegą z redakcji wojskowej, który pracował z Suboticiem w czasach PRL. Jak wspominał tamten, także wtedy krążyły plotki, że jest on związany ze służbami. Kilkakrotnie przyłapano go, jak przekazywał telefonicznie informacje o tym, co mówili inni dziennikarze.
Anna Pietraszek: znamienna sprawa Suboticia
Również Anna Pietraszek, szefowa redakcji wojskowej TVP od kwietnia 1994 do końca 1995 r., absolwentka Akademii Obrony Narodowej, nie zdziwiła się naszą publikacją: – Uważam sprawę redaktora Suboticia za absolutnie znamienną, charakterystyczną dla środowiska Telewizji Polskiej i zapewne innych mediów – ale TVP znam z autopsji. Nie wierzę w możliwość zatrudnienia na dziennikarskim etacie w okresie PRL kogokolwiek, kto nie miałby poparcia z PZPR lub nie byłby skaperowany przez wywiad wojskowy lub SB – albo i jedno, i drugie, a nawet wszystkie te trzy czynniki razem. To nie znaczy, że wszyscy dziennikarze TVP spełniali wymienione „kryteria”, ale protekcja była na pewno konieczna.
Chorwacki przedsiębiorca: przez skargi na Suboticia nachodziły mnie służby
Po naszej publikacji zgłosił się do nas także mieszkający w Polsce chorwacki biznesmen, który opowiedział o swoim konflikcie z Suboticiem z czasu wojny w byłej Jugosławii na początku lat 90: – Oglądając relacje w TVP z wojny, zauważyłem, że w porównaniu z CNN, BBC czy RTL są one zdecydowanie bardziej proserbskie, a nadzoruje je z pochodzenia Serb Milan Subotić. W jednej z nich zabitych Chorwatów pomylono z Serbami. Zacząłem pisać na pana Suboticia skargi, m.in. do prezesa TVP i do prezydenta Wałęsy.
Jak mówi, na reakcję nie czekał długo. – W efekcie zaczęli odwiedzać mnie funkcjonariusze służb specjalnych. Wypytywali, co robię i z kim się kontaktuję. Otwartym tekstem poinformowali, że skarży się na mnie telewizja. Tłumaczyli, że jako obcokrajowiec nie powinienem mieszać się w sprawy Polski – wspomina. – Odpowiedziałem, że absolutnie się nie mieszam, natomiast dbanie o wizerunek mojego kraju to dla mnie patriotyczny obowiązek. Skargi składam jawnie, mogę pokazać kserokopie. Odpowiedzieli, że nie muszę ich pokazywać, bo je mają. Doradzali, bym przestał pisać. Odwiedzali mnie przez półtora roku, najpierw co tydzień, potem co około dwa tygodnie. Wiedzieli o kolejnych pisanych przeze mnie pismach.
Fakt, że Subotić starał się wpływać na materiały na temat wojny w TVP, potwierdza Agnieszka Romaszewska. – Dostawał furii, gdy ktoś chwalił Chorwatów lub Bośniaków, a źle mówił o Serbach. Domagał się pozytywnego ich przedstawiania – pod hasłem obiektywizmu.
Wojciech Mojzesowicz: Malejczyk pokazywał się w towarzystwie Leppera
Oprócz TVN pozew przeciwko „GP” po tekście o Suboticiu skierował także Andrzej Lepper. Twierdzi on, że nie zna Konstantego Malejczyka, o którym pisaliśmy, że był oficerem prowadzącym Suboticia, a także nieformalnym doradcą Samoobrony.
Jak ustaliśmy, Samoobrona nie miała sformalizowanej grupy doradców. Istniał jednak krąg ludzi, których opinii zasięgał Lepper. Kontakty bieżące z tymi osobami miał utrzymywać Bolesław Borysiuk (ojciec obecnego członka zarządu TVP z ramienia Samoobrony). Byli wśród nich również funkcjonariusze WSI; najczęściej pojawiały się nazwiska Głowackiego, Mackiewicza oraz Malejczyka. W poprzedniej kadencji (na początku) również czasem gen. Wileckiego. Spotykał się z nimi niemal wyłącznie Lepper. Były to spotkania doraźne, nie jakieś systematyczne czy planowane kontakty. Odbywały się na ogół na neutralnym gruncie. np. w restauracjach, a nie w budynku parlamentu.
Wspomniana trójka bywała natomiast w dawnej siedzibie Samoobrony. W towarzystwie Leppera pojawiał się Malejczyk – wspomina poseł Wojciech Mojzesowicz.
Piotr Lisiewicz
Współpraca: Katarzyna Hejke, Teresa Wójcik, Piotr Nisztor
http://www.gazetapolska.pl/?module=content&lead_id=1513 |
|